Wierzysz w magię? W rzeczy, których nie da się opisać, ponieważ wykraczają poza granice umysłu? A może zdarzyło Ci się kiedyś poczuć coś tak silnego, przeszywającego i nieskazitelnego? Są takie sytuacje, które choćby trwały zaledwie ułamek sekundy, pozostawiają w nas trwały ślad. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że ten moment już nigdy się nie powtórzy, że już nigdy nie poczujesz się dokładnie tak samo. Każde takie zdarzenie to blizna powstała po kontakcie z magią.
Kiedy myślę o koncercie Conchy Buiki, na którym byliśmy 10 października 2015 roku, właśnie to słowo przychodzi mi do głowy jako pierwsze.
Jej niesamowity, głęboki głos, muzyka i słowa pełne cierpienia i samotności sprawiały, że przekaz docierał bardzo głęboko do serca. Skromnie ubrana bosa postać pośrodku sceny, dźwięki cajonu i ogromna charyzma – mniej więcej tak można by określić koncert jednym zdaniem. Po kilku anglojęzycznych utworach Buika nareszcie zaśpiewała po hiszpańsku, a wtedy już nie dało się nie poddać jej czarowi.
Kto
choć raz słyszał jej utwory wiedział czego się spodziewać. My też wiedzieliśmy,
przynajmniej tak nam się wydawało. Już od pierwszych dźwięków ogromną salę
Narodowego Forum Muzyki wypełniła elektryzująca atmosfera. Rzeczywistość wokoło
przestała istnieć, Buika zawładnęła słuchaczami i porwała nas do swojego
świata, świata muzyki, flamenco.
Kto choć raz słyszał jej utwory wie, że z tradycyjnym flamenco wspólnego jest niewiele. Po odrzuceniu wszystkiego, co kojarzy się z tym gatunkiem muzyki: kastanietów, charakterystycznej gitary, czy akcentowanego rytmu, pozostałą esencję flamenco artystka połączyła z elementami innych gatunków jak jazz, soul oraz raggae. Wszystko to przyprawione idealną ilością efektów elektronicznych i przyozdobione delikatnym brzmieniem fletu. Nie zmieniło się tylko jedno: emocje. Te przekazywała w sposób niezwykły, w każdym utworze, zwłaszcza w wykonanym tylko w duecie z gitarą, balladowym Sister. Najwspanialsze miało jednak nadejść na sam koniec. Zaśpiewany solo utwór na bis długo niósł się po sali i jeszcze na długo pozostanie w naszych głowach.
Muzyka jest językiem uniwersalnym, ale magia mówi i śpiewa po hiszpańsku.
(źródło zdjęć: https://www.facebook.com/jazztopad/photos/a.905758922812762.
1073741887.102732179782111/905759762812678/?type=3&theater,
https://www.facebook.com/jazztopad/photos/a.905758922812762
.1073741887.102732179782111/905759372812717/?type=3&theater,
https://www.facebook.com/jazztopad/photos/a.905758922812762.
1073741887.102732179782111/905759589479362/?type=3&theater)
Nie znam tej artystki, ale z Twojego opisu wynika, że niestety ale nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńFlamenco jest dość specyficzną muzyką, więc zrozumiałe jest, że nie każdemu przypada do gustu. A jakiej muzyki lubisz słuchać? :)
UsuńFlamenco jest magiczne, interpretacja go to prawdziwa sztuka
OdpowiedzUsuńTo prawda! Nie jest to łatwa sprawa, ale zawsze warto czasem się odciąć od wszystkiego, na chwilę wyciszyć i posłuchać takich rytmów.
UsuńDobry koncert to jedna z najlepszych rzeczy.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
UsuńChętnie poznam jej twórczość bliżej bo do tej pozy jej nie znałam. Dzięki!
OdpowiedzUsuńCieszymy się bardzo! To taki rodzaj muzyki, który otwiera umysł i napełnia go milionem przeżyć.
Usuń